Akademia Petera Hessa – dwie dekady rozwijania w Polsce metody masażu i terapii dźwiękiem okiem laika.

1 listopada to dla wielu ludzi na całym świecie bardzo ważna data, to mający swoje umocowanie w wielowiekowej tradycji dzień wszystkich świętych. Dla bohaterki niniejszego tekstu owa data jest jednak bardzo ważna również z innego powodu. Otóż właśnie 1 listopada 1998 roku podczas zagranicznego wyjazdu Małgosia Musioł pierwszy raz zetknęła się z niepozorną, metalową misą. Wypatrzyła ją na półce wśród książek w jednej z amsterdamskich księgarni specjalizującej się w szeroko pojętej tematyce przeróżnych systemów religijnych z wielu zakątków świata. Bezwiednie niemal sięgnęła ręką po niepozorną miseczkę, stuknęła palcem w jej krawędź. Naczynie owo okazało się być niezwykłym instrumentem, jakże prostym wydawało by się w obsłudze, bo wystarczyło uderzyć palcem w brzeg misy, aby wydobyć z jej wnętrza dogłębnie poruszający wyobraźnię dźwięk, długo wybrzmiewający po jego wzbudzeniu. Małgosia była szczerze zaintrygowana, w zasadzie była to miłość od pierwszego wejrzenia, choć adekwatniej byłoby napisać, że od pierwszego usłyszenia. Misę zabrała do swego mieszkania, wówczas żyła jeszcze w Niemczech. Po około trzech miesiącach porządkując komodę natrafiła wśród nich na gazetę z artykułem o Instytucie Petera Hessa w Uenzen specjalizującym się w terapeutycznym wykorzystaniu mis dźwiękowych, właśnie takich, jaką z amsterdamskiej wycieczki przywiozła ze sobą do domu. Wiodło ją przeznaczenie, a może był to po prostu szczęśliwy zbieg okoliczności? Postanowiła zadzwonić do Petera, w efekcie czego po kolejnych trzech miesiącach wybrała się na targi zdrowia w Zagłębiu Ruhry, na których się spotkali. Rozmowa jaką przeprowadzili okazała się bardzo owocna. Hess zgodził się pojechać z Małgosią do Polski zaprezentować naszym rodakom opracowaną przez siebie metodę.Już na przełomie sierpnia i września 1999 roku odbyło się w Polsce pierwsze, intensywne 8-dniowe szkolenie masażu dźwiękiem według metody Petera Hessa. W drodze powrotnej z Poznania do Berlina zatrzymali się w malutkiej wsi Garbicz blisko polsko- niemieckiej granicy. Wtedy od dłuższego już czasu w umyśle Małgosi kiełkowała idylliczna wizja własnego, wiejskiego domku. Czy mogła wtedy przypuszczać jak dogłębny wpływ na jej życie będzie miał ten wyjazd?

W życiu tak właśnie czasem jest, że jedno spotkanie, błahe z pozoru wydarzenie, kilka minut skupienia na czymś uwagi wyrwane z zabieganej doby, może diametralnie odmienić naszą egzystencję. Niestety tylko niektórzy potrafią się otworzyć na wlanie zupełnie nowej jakości do własnego życia. Dla większości z nas takie spotkania, krótkie iluminacje czy po prostu otwierające się szanse rozpływają się w trudach i monotonii codzienności.

Jest sierpień 2019 roku. Przy wyśmienitej kawie w uratowanym ,ponadstuletnim domu z „duszą,“ Małgosia opowiada nam o ośrodku, który od wielu lat prowadzi w Garbiczu. Omiatam wzrokiem ogród, w którym jej uczniowie spędzają czas wolny pomiędzy kolejnymi zajęciami. Bliskość sędziwych, owocowych drzew i krystalicznie czystego jeziora wydaje się być idealnym otoczeniem dla seminarzystów skupionych na zgłębianiu tajników masażu dźwiękiem.

Dodatkowym miejscem, w którym przeszkoliła setki słuchaczy swych kursów jest ośrodek wypoczynkowy Akama w nadmorskim Rewalu. Każdy kto tam był wie, jak bardzo pozytywne i sprzyjające kursantom jest to miejsce. To zresztą właśnie tam autor artykułu pierwszy raz zetknął się z misami, a obserwowanie, a także częściowe partycypowanie w seminarium wzbudziło w nim szczere zainteresowanie i chęć wybadania tego gdzie dalej wypływa wiedza nabyta przez jego uczestników. Natomiast serce naszej bohaterki już dawno temu zostało we wsi Garbicz i dlatego właśnie tam coraz prężniej działa ośrodek, który stanie się kuźnią kolejnych setek masażystów, terapeutów, pedagogów, oraz praktyków masażu dźwiękiem wykorzystujących w swej codziennej pracy unikatowe metody terapii dźwiękiem opracowanej przez Międzynarodowy Instytut Petera Hessa.

Małgosia, choć niewątpliwie uwrażliwiona dźwiękowo (od małego śpiewała, grała na pianinie, a także była solistką w teatrzyku piosenki) potrzebowała usystematyzowanej wiedzy, aby instynktowną miłość do mis przerodzić w rzetelny warsztat, dzięki któremu możliwe jest zainicjowanie procesów powrotu do zdrowia u osób poddawanych masażowi dźwiękiem. Oczywiście to Peter Hess przekazał swej pilnej uczennicy całą zgromadzoną wiedzę, a ta niestrudzenie od 20 lat dzieli się nią z rodakami, którzy często w bardzo twórczy sposób wykorzystują ją w swej codziennej pracy. Niewątpliwą zaletą tej metody jest to- że choć jej twórca czerpał pełnymi garściami z pradawnej wiedzy vedyjskiej regionu himalajskiego- to sam koncept wypracowany przez Hessa nie jest sztywnym kanonem. W zasadzie sposoby wykorzystywania mis i wiedza o ich oddziaływaniu na ludzką psychikę i ciało w pierwszej kolejności nawiązują do paradygmatu naukowego, bo i sam twórca metody jest z zawodu dyplomowanym inżynierem technik fizykalnych. Z czasem Tybet, Nepal i Indie stają się jego drugim domem, twierdzi wręcz, że Nepalczyków postrzeganie świata i życia jest najbliższe jego sercu.

Również na polskim podwórku doczekaliśmy się bardzo solidnej, naukowej publikacji poświęconej zastosowaniu w terapii mis dźwiękowych. Dr inż. Marek Portalski wraz z żoną dr Haliną Portalską wzięli na naukowy warsztat misy, a efekty swoich doświadczeń bardzo szczegółowo opisali w monografii „Misy dźwiękowe- właściwości i zastosowanie”. To tytuł stricte akademicki, próżno więc tam szukać łatwo przyswajalnych treści popularno- naukowych. Państwo Portalscy dają się poznać jako wyrafinowani fachowcy w zakresie badania dźwięku, a dla laika lektura książki na pewno nie będzie zadaniem łatwym. Nie ma jednak wątpliwości, że takie publikacje- w zachodnim kręgu kulturowym, coraz bardziej zlaicyzowanym i materialistycznie nastawionym- są bardzo ważne, bo w rękach ludzi korzystających z alternatywnych do współczesnej medycyny metod leczenia pozostawiają niepodważalne, naukowe argumenty świadczące o skuteczności owych metod.

Żeby przekonać się o zasięgu w samej tylko Polsce metod wypracowanych przez Instytut Petera Hess wystarczy wygooglować kilka fraz zawierających np. nazwisko twórcy, czy nawiązujących do masażu, relaksu dźwiękiem mis etc. Od razu ładują się nam dziesiątki rekordów, a każdy link, to inspirująca historia o tym, jak w życiu bardzo różnych ludzi pojawiły się te wschodnie instrumenty, jak wpłynęły na ich życie, czy też w jaki sposób masaż dźwiękiem łączą ze swą pracą. Okazuje się, że misy to nie tylko domena ludzi zafascynowanych wschodem, choć oczywiście co i rusz w swych internetowych poszukiwaniach natrafiamy na joginów i joginki, specjalistów od starożytnej medycyny indyjskiej Ayurvedy, czy też artystów organizujących koncerty relaksacyjno- terapeutyczne (tzw. „kąpiele dźwiękowe”). Bardzo ciekawym przykładem oryginalnego podejścia w tym temacie była seria koncertów organizowanych w grotach solnych. Nie brakuje jednak specjalistów, dla których egzotyczny kontekst kulturowy nie ma większego znaczenia, a ich zainteresowanie misami i gongami koncentruje się na konkretnych efektach, jakie przy ich pomocy można uzyskać. Często ludzie Ci wykazują się niebywałym nowatorstwem, a jednym z bardzo ciekawych przykładów był realizowany program terapeutyczno- wychowawczy przygotowany dla nieletnich wychowanków placówek resocjalizacyjnych, który w znacznej mierze bazował na założeniach metody Instytutu Petera Hessa. Celem projektu była readaptacja społeczna młodych ludzi właśnie głównie z wykorzystaniem terapii dźwiękiem. Wśród celów terapii wymieniano chociażby takie, jak redukcja zachowań związanych z przemocą i agresją, czy redukcja stanów obniżenia nastroju, stanów depresyjnych, tendencji do autoagresji i prób samobójczych. Wykorzystanie metod Hessa do osiągnięcia tak ambitnych celów w państwowych placówkach wychowawczych ewidentnie wskazuje na to, że terapia dźwiękiem to poważane narzędzie terapeutyczne.

Metoda Petera Hessa nie została również pominięta w literaturze dotyczącej resocjalizacji. Pod hasłem alternatywna terapia dźwiękiem znajdujemy zwięzłą charakterystykę samych instrumentów, jak i ich oddziaływania na ludzki organizm. Zgodnie z tematem tej obszernej pracy szczególnie wyeksponowane są możliwości, jakie w resocjalizacji przestępców można uzyskiwać dzięki zastosowaniu dźwięków mis himalajskich, w zakresie wpływania na ich sferę osobowościową i społeczną. Nader istotne wydaje się wyeksponowanie w tym zadaniu roli terapeuty. Autorzy dobitnie podkreślają, że tylko osoba odpowiednio przeszkolona i kompetentna jest w stanie uzyskiwać pozytywne rezultaty takiej terapii, a nieumiejętne wykorzystanie dźwięków i rezonansu emitowanego przez misy może przynieść skutki odwrotne od zamierzonych.

Kolejnym obszarem, na którym z sukcesami stosowana jest metoda Petera Hessa to rewalidacja dzieci i młodzieży dotkniętych niepełnosprawnością fizyczną i/lub psychiczną. Specjaliści wyszkoleni przez Małgosię Musioł opracowują autorskie programy zajęć wychowawczych, których celem jest redukcja takich negatywnych zjawisk jak stres, depresja czy agresja. W konsekwencji ma to doprowadzić do wyciszenia uczniów, poprawienia ich samopoczucia, czy też stymulowania narządów zmysłów (słuchu, dotyku, czucia).

Siłą rzeczy duże nakłady terapeutycznej pracy kładzie się na młodzież dotkniętą taką, czy inną formą dysfunkcjonalności, ale misy znalazły także szerokie zastosowanie w wielu dziedzinach zycia od przedszkola ,,poprzez szkołę ,zajęcia pozalekcyjne,w poradniach psychologicznych i terapeutycznych. Spotkania z udziałem mis i gongów organizowane są również w Klubach Seniorów, a zgromadzona publiczność bardzo żywo reaguje na dźwięki opisując je później jako niesamowite, uspokajające i odprężające.

20 lat pracy u podstaw, powolnego przebijania się do społecznej świadomości, często wręcz przełamywania tabu (wszak metoda Petera Hessa, choć opracowana z myślą o zachodnich odbiorcach, swe źródło ma w kulturze państw regionu himalajskiego, zatem jej popularyzacja w kraju europejskiego kręgu kulturowego nie była zadaniem łatwym). Mówi się jednak, że jeśli w coś wkładamy całe serce, to prędzej czy później odniesiemy sukces. Intuicja podpowiada mi, że Małgosia Musioł nie postawiła jeszcze kropki nad i.

Małgosiu, z całego serca życzę co najmniej kolejnych dwudziestu, równie owocnych lat pracy!

Kornel Wojczuk
Wrocław, październik 2019 r.